"Decyzja"
Wygodnie
usadowiła się na łóżku. Miałam rację, lepiej nie zapraszać jej do kawiarni
w centrum
handlowym. Musi czuć się bezpiecznie żeby o tym mówić. Tutaj, w akademiku,
pośród moich rodzinnych pamiątek, zdjęć, z kubkiem gorącej herbaty wydaje się
być spokojna. Na początek wymieniamy
kilka zdań- tak o niczym, dla rozluźnienia atmosfery. Mija godzina odkąd się
spotkałyśmy. Nadszedł czas, aby przejść do sedna. „Zrób to delikatnie” – zaklinam
się w duchu.
Zanim jednak
zdążyłam cokolwiek powiedzieć Agnieszka spochmurniała :
- Wiem, po co mnie
zaprosiłaś… – Zaczęłam tłumaczyć, że to przecież tylko na potrzeby zajęć na
uczelni, żeby się tym nie przejmowała, że nikt więcej tego nie ujrzy.
-Nieważne... W sumie
to dobrze, że się tak stało. W końcu będę mogła się trochę wyzwolić z tego co
tam się działo… Wiesz… Niełatwo jest być jedyną normalną wśród chorych
psychicznie..
-Wiem. Dlatego
zaprosiłam Cię do tej rozmowy. Chcę się dowiedzieć jak radziłaś sobie z
samotnością, kiedy wokół Ciebie znajdowali się narkomani, ludzie z depresją,
schizofrenią, niedoszli samobójcy.
-Pozwól, że
najpierw wytłumaczę dlaczego w ogóle się tam znalazłam. 5 lat temu zemdlałam na
lekcji wuefu. Oczywiście zrobiło się spore zamieszanie: przyjechała karetka,
zrobili mi jakieś badania, potem kazali wrócić do domu. Wtedy nie zdawałam
sobie sprawy, że to jedno zasłabnięcie tak diametralnie zmieni moje życie. Z
tygodnia na tydzień było coraz gorzej. Coraz częstsze zasłabnięcia i te głupie
spojrzenia ludzi. Wydawać by się mogło, że nad moją głową widnieje wielki
czerwony, pulsujący napis: „Ona udaje”. – w tym momencie do oczu Agnieszki napłynęły łzy. Chciałam ją pocieszyć, ale nawet nie
wiedziałam jak to zrobić.
-Przynieść Ci
więcej herbaty?
-Myślę, że tylko
procenty mogłyby mi dziś pomóc . – mrugnęła do mnie. – W międzyczasie wyrzucili
mnie z drużyny koszykówki – okazało się, że mam wadę serca, która nie pozwala
mi grać. Wiesz czym dla 14-letniej dziewczyny jest wyrzucenie z drużyny? Grałam
tam 6 lat… Hala treningowa była dla mnie jak drugi dom. – Zaczęłam się obawiać, że ta rozmowa
kosztuję Agnieszkę zbyt dużo. A może tego właśnie potrzebuje? – Potem już wszyscy wokół mnie
byli przekonani, że udaję. Nawet mój lekarz rodzinny. Niekończące się badania-
na wykluczenie padaczki, guza mózgu, poważniejszych wad serca, przyczyn
hormonalnych itp… itd… W końcu mój lekarz rodzinny powiedział, że najlepiej by
było gdybym odwiedziła psychiatrę, gdyż prawdopodobnie mam depresję. Nie masz
pojęcia co wtedy czułam.- spojrzała na mnie z lekkim wyrzutem (?). Odpowiedziałam jej współczującym spojrzeniem,
jednak czułam się coraz bardziej bezradna wobec ogromu emocji, które nią
wstrząsały. Spojrzałam za okno : lubię kiedy pada śnieg. Kiedy tak obie siedzimy na łóżku: ja z
laptopem i kubkiem kawy w ręku, Agnieszka z herbatą, wyglądamy jakbyśmy były
przyjaciółkami od lat. I w pewnym sensie jesteśmy. To jak oczekiwanie na piżama
party. Tyle, że tym razem nie będzie plecenia warkoczy, malowania paznokci i
bitwy na poduszki. Będzie tylko zderzenie z rzeczywistością: jak ludzie i ich
niewiedza potrafią zniszczyć drugą osobę i jej psychikę.
-Nudzę Cię? –
zapytała zaniepokojona Agnieszka.
-Nie, skąd! Właśnie rozmyślałam o tym, że siedzimy
sobie tutaj jak stare dobre przyjaciółki.- zaśmiałam się nerwowo, ale Agi to
nie rozbawiło.- Mów dalej, co powiedział Ci ten psychiatra?
-Pech chciał, że
ja byłam niepełnoletnia, a on, ucząc się na mnie, dopiero robił specjalizację
jako psychiatra dziecięcy. Przepisał mi po prostu leki, jak się później okazało,
zbyt mocne jak na mój młody wiek. Wizyta wyglądała mniej więcej tak: „Witam,
jak się czujesz? – Zasłabłam w tym tygodniu 3 razy..-o.. czyli lepiej?
Świetnie. 80 zł. Do widzenia.”. W międzyczasie drukowała się recepta. I tak
przez dwa lata.
Wyobrażam sobie,
jak głupi musiałam mieć wyraz twarzy słuchając tego. Znów zamilkłam. Agnieszka
patrzy na mnie, nerwowo pocierając ucho kubka. Zainteresowały ją zdjęcia nad
biurkiem:
-Kto to?
-Mój chłopak i
jego brat.
-Słodziaki.
-Prawda? Czekaj..
Ale Ty w tym czasie też miałaś chłopaka.. Mateusz?
-Tak. –
odpowiedziała z iskrą w oku Agnieszka- Rozstaliśmy się rok temu. Wtedy był ze
mną cały czas. Wspierał mnie. Potem, kiedy już wydobrzałam zachowywał się tak
jakbym przestała go interesować. Nie miał ojca i chyba próbował być ojcem dla
mnie. Kiedy stwierdził, że mnie nie potrzebuje dla zaspokojenia swojego
sumienia dał mi to niestety odczuć. A ja.. Stwierdziłam, że to czas by się
rozstać. Ale ta historia nadaje się na kolejny reportaż.
-Wydaje mi się, że
wyjdzie nam z tego coś zupełnie innego. Ale nie martw się, to tylko i wyłącznie
z mojej winy. Nie bardzo wiem jak się zachować
i komentować to, co mówisz. To wszystko jest takie nierealne.
-Pisz, co uważasz.
I tak tego potem nie będę czytać. Chodzi tylko o to, żebym nie czuła się
samotna wobec tych wszystkich wspomnień. Chcę żeby ktoś wysłuchał i zrozumiał.
Rób tak żeby nauczyciel był zadowolony.
-Wydaje mi się, że
w tym przypadku to jednak coś więcej niż praca na ćwiczenia.- odpowiedziałam
i wstałam żeby rozprostować
nogi. Dochodzi 19. Zaraz będzie dzwonić mama.
-Usiądź.
Rozpraszasz mnie, a serio nie chcę niczego pominąć.
-Mów, mów.
-Po
2 latach zmieniłam psychiatrę. Ten był starszy. Miał paskudne plamy na szyi –
chyba jakaś choroba. To wizyta u niego była punktem kulminacyjnym tej
opowieści. To on skierował mnie do garwolińskiego szpitala psychiatrycznego. Ta
diagnoza była jak cios. Do dziś pamiętam rozmowę telefoniczną z chłopakiem:
„tylko nie mów nikomu.. obiecaj, że będziesz dzwonił, że będziesz czekał, że
mnie odwiedzisz. Obiecaj, że nie znajdziesz sobie innej. Nie mów nikomu,
rozumiesz? Będziesz tęsknił? Też Cię kocham”.
***
To pierwszy fragment opowieści.
Opowiadane przeze mnie wydarzenia są historią zwykłej dziewczyny, której życie zmieniło się za sprawą jednego zasłabnięcia.
Wszystko to jest prawdą.
Wszystko to jest prawdą.